[PL / ENG] My Actifit Report Card: March 11 2024

Poniedziałek.
Plany były zacne, miałam spędzić ten dzień z Bomblem, mieliśmy pojechać do naszych znajomych, żeby się dzieciaki coś wybawiły razem. Miało być cudnie.
Niestety, w nocy źle się czułam, bolał mnie brzuch, ledwo spałam, rano wstałam, jakby mi ktoś piaskiem w oczy sypnął. Nie było mowy o tym, żebym wsiadła za kierownicę i jechała 45 minut w jedną stronę. Bombel więc poszedł do żłobka (jadąc radośnie na hulajce i śpiewając "lubię żłobek", więc w sumie nie było źle), a ja zostałam sama i trochę dałam upust emocjom, czego wyrazem był wczorajszy raport.

Monday.
The plans were good, I was going to spend that day with Bombel, we were going to visit our friends so that the kids could have some fun together. It was supposed to be wonderful.
Unfortunately, I felt bad at night, my stomach hurt, I could barely sleep, and in the morning I woke up as if someone had thrown sand in my eyes. There was no way I was going to get behind the wheel and drive 45 minutes each way. So Bombel went to the nursery (joyfully riding a scooter and singing "I like the nursery", so it wasn't bad after all), and I was left alone and let my emotions out a bit, which was reflected in yesterday's report.

Poszłam zanieść papiery rekrutacyjne do przedszkola i zrobiłam tyci spacer po okolicy.
Stare, brzydkie bloki, ale za to ile przestrzeni wokół. Są ogromne place zabaw (a nie 2-metrowa piaskownica ogrodzona siatką i jedna huśtawka na betonie) i dużo zieleni, niby nijak niewykorzystanej, bo można by tu zrobić chociaż jakieś nasadzenia, ale z drugiej strony - dającej te poczucie ładu i przestrzeni. Oddechu. A ze dwa bloki by się jeszcze zmieściły.

I went to take the recruitment papers to the kindergarten and took a walk around the neighborhood.
Old, ugly blocks of flats, but with so much space around. There are huge playgrounds (not a 2-meter sandbox fenced with a net and one swing on concrete) and a lot of greenery, apparently underutilized, because at least some plantings could be made here, but on the other hand - it gives a sense of order and space. Breath. And maybe two blocks would fit.

Potem wróciłam i poszłam po Bombla do żłobka.
Oczywiście poszliśmy potem na spacer, tym razem z kierunkiem grzecznie się ze mną zgodził, ale na placu zabaw rozszalał się tak, że to co zwykle było godzinnym spacerem, potrwało u nas półtorej godziny i wcale nie zmierzało ku końcowi.

Then I came back and took Bombel from the nursery.
Of course, we then went for a walk, this time the guide politely agreed with me, but he got so crazy on the playground that what was usually an hour-long walk took us an hour and a half and was not coming to an end.

Byłam już trochę zmęczona, chciałam sikać, więc namawiałam go usilnie na powrót, ale jak na złość - on sikać nie chciał, nie był też głodny, a zabawa z innymi dziećmi była wprost przednia. Nie obeszło się więc bez małej, ale dzikiej awantury. Jednak po chwili dał się przekonać, że skoro ma wybór - pojechać sobie hulajką do domu albo zostać tam zatarganym siłą - woli jednak się przejechać i skorzystać z tych miłych ostatnich chwil. Pojechał więc, chlipiąc, a ja zostałam kucając tak jak z nim rozmawiałam, bo nie umiałam się podnieść :D Ciężkie życie wielkiej kulki. No ale już pomału finiszujemy, więc niedługo Mama odzyska swoją sprawność, mam nadzieję ;)

I was a bit tired, I wanted to pee, so I tried to convince him to come back, but out of spite - he didn't want to pee, he wasn't hungry either, and playing with other children was great. So there was a small but wild brawl. However, after a while, he was convinced that since he had a choice - to go home on a scooter or to be taken there by force - he would rather take a ride and take advantage of these nice last moments. So he drove away, sobbing, and I stayed squatting as I was talking to him, because I couldn't get up :D This is the hard life of a big ball. Well, we are slowly finishing, so Mom will regain her fitness soon, I hope ;)